Jeszcze kilka lat temu wydawało się, że przyszłość motoryzacji jest przesądzona — samochody spalinowe miały odejść szybciej, niż ktokolwiek się spodziewał, a rynek miał w całości przejąć napęd elektryczny. Jednak końcówka 2025 roku przyniosła zwrot, którego wielu ekspertów się nie spodziewało: kolejni producenci wycofują się z ambitnych planów pełnej elektryfikacji, a część nawet zapowiada powrót do rozwoju nowoczesnych silników spalinowych.
Czy rok 2026 będzie więc początkiem renesansu silników benzynowych i diesla? Coraz więcej na to wskazuje.
1. Spadające zainteresowanie elektrykami – kluczowy impuls zmiany
Rynek EV przeżywa spowolnienie. Powody są jasne:
wysokie ceny samochodów elektrycznych,
duży spadek wartości po 2–3 latach,
ograniczona infrastruktura ładowania,
wyższe koszty serwisowe baterii,
spadek dopłat i ulg,
obawy kierowców o trwałość akumulatorów.
W wielu krajach, w tym w Polsce, widać wyraźnie: kierowcy nie są gotowi na pełną rezygnację z aut spalinowych.
2. Producenci zmieniają strategię — elektryfikacja tak, ale wolniej
W ciągu 2025 roku kilka dużych marek ogłosiło korekty strategii:
Odchodzenie od planów „wyłącznie EV do 2030”.
Powrót do rozwijania hybryd i mild hybridów.
Wzrost inwestycji w nowe generacje silników benzynowych, zoptymalizowane pod normy emisji.
Producenci zauważyli, że rynek nie nadąża za ich planami, a zmuszanie klientów do drogich EV wpływa negatywnie na sprzedaż.
3. Realne problemy infrastruktury ładowania
Elektryfikacja miała przebiegać szybko, ale rzeczywistość wygląda inaczej.
W wielu krajach Europy budowa stacji ładowania nie nadąża za liczbą pojazdów.
Na niektórych rynkach brakuje prądu w godzinach szczytu.
Kierowcy w blokach nadal nie mają gdzie ładować auta.
Szybkie ładowarki są drogie, kolejki na stacjach — realne.
Brak infrastruktury to dziś największy hamulec elektryfikacji i jeden z powodów powrotu producentów do napędów spalinowych.
4. Nowe normy emisji — łagodniejsze niż zakładano
Polityka klimatyczna również uległa rewizji.
Planowane zakazy sprzedaży aut spalinowych po 2035 r. w niektórych regionach zaczynają mięknąć. Powód?
presja społeczna,
obawy o rynek pracy,
brak gotowości infrastruktury,
zbyt wysoki koszt transformacji.
W efekcie producenci dostają więcej czasu, a to oznacza:
-spalinówki nie znikną tak szybko, jak przewidywano.
5. Nowoczesne silniki spalinowe są coraz czystsze
Mało kto o tym mówi, ale współczesne benzyny i diesle:
emitują o wiele mniej szkodliwych substancji niż modele sprzed 10 lat,
często spalają mniej paliwa niż hybrydy sprzed dekady,
są tańsze w produkcji i serwisowaniu,
mają dłuższą żywotność niż baterie w EV.
Producenci już pracują nad nową generacją czystych silników, rozwijając m.in.:
silniki pracujące w cyklu Miller/Atkinson,
układy hybrydowe plug-in o większej wydajności,
nowoczesne układy SCR i filtry cząstek,
paliwa syntetyczne (e-fuels),
biopaliwa nowej generacji.
Może się okazać, że innowacje w spalaniu przedłużą życie klasycznych napędów o kolejne dekady.
6. Co to oznacza dla kierowców?
a) Używane spalinówki zyskują na wartości
Nagle okazało się, że diesel i benzyna mają przed sobą długie lata — a to stabilizuje rynek.
b) EV przestają być „must-have”
Kierowcy mogą podejmować spokojniejsze decyzje zakupowe.
c) Hybrydy stają się złotym środkiem
W 2026 ich udział w rynku może jeszcze wzrosnąć.
d) Warsztaty i aftermarket na tym zyskują
Napęd spalinowy to napęd serwisowalny — co jest dobre dla całego rynku usług.
7. Prognoza na 2026: era spalinówek trwa dalej
Wszystko wskazuje na to, że:
spalinówki nie tylko nie znikną,
ale mogą ponownie zyskać popularność,
hybrydy staną się dominującym wyborem,
a elektryki będą się rozwijać wolniej, bardziej naturalnie — bez presji politycznej.
2026 nie będzie rokiem końca elektryków.
Ale będzie rokiem powrotu do równowagi.
Motoryzacja znów zaczyna podążać za potrzebami kierowców, a nie wyłącznie za regulacjami.