Elektryk po 5 latach – ile realnie traci na wartości?

admin_panel_settings
Admin
2025-12-17 11:45:07
Jeszcze niedawno samochody elektryczne funkcjonowały głównie jako nowe auta leasingowe lub flotowe. Dziś coraz częściej trafiają na rynek wtórny i zaczynają konkurować cenowo z samochodami spalinowymi. To naturalnie rodzi pytanie: ile w praktyce wart jest elektryk po pięciu latach użytkowania i dlaczego jego wycena bywa tak trudna?

Rzeczywista utrata wartości – niejednoznaczny obraz

W przypadku aut spalinowych rynek wypracował względnie stabilne schematy wyceny. Silnik, przebieg, historia serwisowa – te czynniki od lat są dobrze rozumiane. W samochodach elektrycznych sytuacja jest znacznie bardziej złożona.

Po pięciu latach:

wiele modeli EV traci od 50 do nawet 70% wartości katalogowej,

w przypadku wersji kupowanych z wysokimi dopłatami realny spadek bywa jeszcze większy,

różnice pomiędzy konkretnymi modelami potrafią sięgać kilkudziesięciu tysięcy złotych.

Rynek wtórny nie wycenia elektryków wyłącznie jako „samochodów”, ale jako pakiet technologiczny, którego wartość szybko się starzeje.

Bateria – kluczowy, ale niejedyny problem

Akumulator trakcyjny to najdroższy element pojazdu elektrycznego i jednocześnie główne źródło niepewności przy odsprzedaży.

Po 5 latach:

naturalna degradacja baterii wynosi zwykle 10–20% pojemności,

realny zasięg w praktyce bywa zauważalnie niższy niż w dniu zakupu,

nabywcy coraz częściej pytają o raport SOH (State of Health).

Problemem nie jest sama degradacja, lecz brak jednolitych standardów pomiaru stanu baterii. Każdy producent raportuje dane inaczej, co utrudnia porównanie aut na rynku wtórnym i zwiększa nieufność kupujących.

Gwarancja, która zmienia wszystko

Większość producentów oferuje na baterię:

8 lat lub 160 tys. km,

z gwarantowanym minimalnym poziomem pojemności (zwykle 70%).

Pięcioletni elektryk często znajduje się jeszcze w okresie ochronnym, co istotnie wpływa na jego wartość. Jednak wraz ze zbliżaniem się końca gwarancji:

ceny zaczynają spadać szybciej,

rośnie presja negocjacyjna ze strony kupujących,

auto staje się mniej atrakcyjne dla leasingów i firm.

To moment, w którym amortyzacja EV często przyspiesza.

Technologia starzeje się szybciej niż mechanika

Jednym z największych problemów elektryków jest tempo rozwoju technologii.

Porównanie:

pięcioletni samochód spalinowy zwykle nadal oferuje „akceptowalne” osiągi i zużycie paliwa,

pięcioletni elektryk często ma o 30–40% mniejszy zasięg niż nowe modele tej samej klasy,

wolniejsze ładowanie i brak nowszych standardów staje się realną wadą.

Dla wielu użytkowników różnica w zasięgu i czasie ładowania ma większe znaczenie niż sam wiek pojazdu.

Dopłaty zaburzają realną wycenę

Programy wsparcia zakupu nowych EV wpływają bezpośrednio na rynek wtórny. Samochód, który pięć lat temu:

kosztował katalogowo 180 tys. zł,

ale został kupiony z dopłatą za np. 140 tys. zł,

dziś konkuruje z nowymi modelami, które ponownie objęte są dopłatami. W efekcie:

używany elektryk musi być wyraźnie tańszy, by zainteresować kupujących,

ceny są bardziej elastyczne niż w przypadku aut spalinowych.

To jeden z powodów, dla których elektryki „na papierze” tracą więcej niż wynikałoby to z ich rzeczywistego zużycia.

Floty i leasing – cichy zabójca wartości

Znaczna część elektryków trafiała na rynek jako:

auta flotowe,

leasingi operacyjne,

pojazdy firmowe z wysokimi przebiegami miejskimi.

Po 4–5 latach wiele z nich wraca na rynek wtórny jednocześnie. Nadpodaż:

obniża ceny,

zwiększa konkurencję pomiędzy podobnymi egzemplarzami,

premiuje auta prywatne z pełną historią i niskim przebiegiem.

Dla kogo pięcioletni elektryk ma sens?

Mimo dużej utraty wartości, taki samochód potrafi być bardzo rozsądnym wyborem:

dla kierowców jeżdżących głównie po mieście,

jako drugie auto w rodzinie,

dla osób mających dostęp do taniego ładowania (dom, firma).

Niższa cena zakupu często kompensuje potencjalne ryzyko związane z baterią.

Wnioski końcowe

Elektryk po pięciu latach użytkowania traci na wartości szybciej niż samochód spalinowy, głównie z powodu:

niepewności związanej z baterią,

szybkiego postępu technologicznego,

wpływu dopłat i rynku flotowego.

Jednocześnie dla świadomego kupującego może to być moment, w którym elektryczne auto przestaje być gadżetem, a zaczyna być realnie opłacalnym środkiem transportu.

Dodaj komentarz