Przez wiele lat standard był prosty: nowe osiedle = dużo miejsc parkingowych pod blokiem. Z czasem jednak miasta zaczęły analizować, jak ta zasada wpływa na przestrzeń. Efekt? Betonowe place zamiast zieleni i chodników, osiedla przypominające parkingi, a nie miejsca do życia.
Teraz to się zmienia. Bardzo.
Co zmieniły nowe przepisy?
W ostatnich aktualizacjach lokalnych planów i standardów urbanistycznych samorządom dano prawo ustalania własnych norm parkingowych.
W praktyce:
W centrach miast liczba wymaganych miejsc parkingowych na mieszkanie została zmniejszona nawet do 0,2–0,5.
Coraz więcej inwestycji powstaje bez dużych naziemnych parkingów.
W niektórych lokalizacjach deweloper nie musi zapewniać żadnego miejsca postojowego.
Czyli np. 5 mieszkań w bloku może mieć tylko 1 miejsce parkingowe.
Dlaczego tak?
Powody są trzy:
1. Mniej betonu, więcej zieleni
Miasta chcą odzyskać przestrzeń na drzewa, ławki, alejki i strefy piesze.
2. Walka z korkami
Udowodniono, że im więcej miejsc parkingowych, tym więcej kierowców wybiera auto zamiast komunikacji. To napędza korki.
3. Model tzw. miasta krótkich odległości
Wszystko ma być blisko: sklep, tramwaj, lekarz, przedszkole.
Auto nie ma być codzienną koniecznością, tylko opcją.
Co to oznacza dla mieszkańców?
Miejsca w garażach podziemnych drożeją i stają się inwestycją, nie dodatkiem.
W wielu miastach jedno miejsce kosztuje już 60–120 tys. zł.
Znika możliwość parkowania „gdzieś na osiedlu”.
Wolnych miejsc jest mało, a samochodów wciąż dużo.
Auta wypychane są na drogi publiczne, co prowadzi do:
powiększania płatnych stref parkowania,
wprowadzania abonamentów mieszkańca,
ograniczeń parkowania na chodnikach.
To realnie zmienia codzienność kierowców.
Czy to oznacza koniec samochodu w mieście?
Nie. Ale oznacza zmianę sposobu korzystania z niego.
Kierunek jest jasny:
auto przestaje być podstawowym środkiem dojazdu do wszystkiego,
komunikacja miejska ma przejąć największy ruch,
krótkie odcinki → pieszo, hulajnogą, rowerem,
samochód bardziej „od święta” niż codziennie.
Kto jest zadowolony, a komu to przeszkadza?
Zadowoleni:
Osoby bez samochodu, rodziny ceniące ciszę i zieleń, mieszkańcy centrów miast, władze miejskie i część deweloperów.
Zirytowani:
Kierowcy, rodziny z dwoma autami, osoby dojeżdżające z przedmieść, mieszkańcy bloków bez garaży.
Czy ten trend się odwróci?
Patrząc na kierunek zmian w Europie: raczej nie.
Polskie miasta idą tą samą drogą, tylko później.
To znaczy, że:
miejsca parkingowe będą coraz cenniejsze,
posiadanie auta w centrum będzie trudniejsze,
a przestrzeń publiczna będzie bardziej „dla ludzi”, mniej dla samochodów.
Podsumowanie
Parking pod oknem przestaje być standardem.
Osiedla zmieniają się z przestrzeni „dla aut” w przestrzeń dla mieszkańców.
Czy to dobrze, czy źle?
To zależy od stylu życia:
Jeśli poruszasz się głównie pieszo, komunikacją, rowerem → zmiany będą pozytywne.
Jeśli masz auto i codziennie musisz nim jeździć → będzie trudniej.
Debata dopiero się rozkręca.
I będzie jedną z ważniejszych rozmów w polskiej motoryzacji w najbliższych latach.